wtorek, 17 lipca 2012

"Someday, we'll look back if we get out alive"

Udało się!
Nie macie pojęcia jaka jestem szczęśliwa.
Osiągnęłam to, o co walczyłam przez ostatni rok. Minione dwa tygodnie były szczególnie trudne. Były okresem niepewności, jednej wielkiej niewiadomej. Noce pełne rozmyślań z serii: "a co, jeśli się nie uda?" i dni wypełnione bezbarwnymi czynnościami, wykonywanymi przez pryzmat tejże niepewności były nie do zniesienia.

Ale udało się!
Dzięki Bogu udało się. Jestem przekonana, że Bóg, czy jakakolwiek inna siła czuwa nad nami. Czuję to. I czuję jak teraz tarza się ze śmiechu na widok mojej wariackiej radości. O tak, jestem szczęśliwa, kamień spadł mi z serca. Mam przeczucie, że drzwi, które dziś się przede mną otwarły są furtką do nowego, nieznanego mi jeszcze świata, dzięki któremu z pewnością nie stracę, a raczej zyskam nowe doświadczenia i inspiracje tak bardzo mi teraz potrzebne.
Mam ochotę tańczyć w tym deszczu, zaciągać się czystym burzowym powietrzem i krzyczeć "fuck yeah!" na całe gardło.
O tak, na całe gardło.

Hmmm... do pełni satysfakcji brakuje mi tylko moich przyjaciół i red bulla. Zimnego.
Więc wybywam ;)
A Wy bawcie się i wypijcie zdrowie szurniętej marzycielki :D


Na dziś przychodzi mi do głowy tylko jedna piosenka, bo sztandarowym hasłem tego i kolejnych dni będzie:

Peace.

4 komentarze:

  1. Gratuluję :) Aż miło odczuć taką pełnię szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc życzę nowych doświadczeń, inspiracji i nieustającej Bożej opieki :) gratuluję wytrwałości i owocnego zakończenia walki ;)

    OdpowiedzUsuń