wtorek, 10 lipca 2012

SOS !

Zawsze byłam miłośniczką zwierząt. W dzieciństwie przez mój dom przewinęły się przeróżne zwierzaki, w tym chomiki, rybki, papużki, a do teraz mam małą, poczciwą jamniczkę. Serce mi się kraje każdego lata, kiedy w telewizji informują ile biednych, Bogu ducha winnych istotek straci dom przez ludzi bez serca i wyobraźni. Nie chcę nawet zastanawiać się nad tym, co dzieje się w głowie takiego szczeniaka czy kociaka, którego ci, którzy byli dla niego całym światem, których pokochał całym swoim maleńkim serduszkiem, pozostawiają na pastwę losu w lesie, na parkingu czy gdziekolwiek. Nie rozumiem takich ludzi i chyba nigdy nie będę w stanie pojąć, jak można być tak okrutnym. Niewiele lepszym rozwiązaniem jest schronisko. Ok, jest opieka, jedzenie, ale zwierzę potrzebuje miłości! Szczególnie to porzucone. Fizyczną niemożliwością jest całej gromadzie zwierzaków w schronisku zapewnić czas i uczucie, jakiego doświadczyłyby w normalnym domu.

Ale nie o to chodzi w tym poście, abym wylewała swoje żale na niesprawiedliwości tego świata. Kochani, dzisiaj mamy misję.
Oto Bark:



Ten prześliczny owczarek niemiecki doświadczył długoletniej poniewierki i od dłuższego czasu przebywa w schronisku. Jak czytam:
Samotny, leciuteńko nieufny, wyczekujący... Kiedy stoi się przed jego boksem szczeka tak, że niejeden mógłby się go przestraszyć. Jednak kiedy się do niego wchodzi, ogonek zaczyna merdać, oczy Barka lśnią, psiak ufnie podchodzi do człowieka. Najsmutniejsze w schroniskowej wegetacji Barka jest to, że ma on swojego przyjaciela - kamień, który wciąż nosi w pyszczku. Pokazuje to, jak bardzo ten pies cierpi psychicznie, jak strasznie się nudzi, jak bardzo chciałby bawić się, chodzić na spacery, jak straszliwie potrzebuje rozmaitych bodźców - węchowych, wzrokowych, dotykowych. Czyli tego wszystkiego, co zapewniają regularne spacery.

Bark nie jest już najmłodszy, przez co tym bardziej potrzebuje domu, w którym mógłby godnie przeżyć jesień życia, wraz z odpowiedzialnymi, troskliwymi opiekunami. Moja psina ma już 11 lat i sama każdego dnia obserwuję jak jej miłość zmienia się każdego dnia, jak stopniowo zamienia szaleństwa z piłką na popołudniowe drzemki, które z biegiem lat są coraz dłuższe. Starszy pies podwójnie potrzebuje miłości, a do tego cierpliwości i wyrozumiałości dla niektórych swoich dziwactw.

Dlatego nie bądźmy obojętni. Przekazujcie dalej historię Barka, może wśród nas jest ktoś, kto może dać mu upragniony dom.




Kontakt w sprawie Barka:
Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lokal 42a, 03-772 Warszawa
KRS 0000135274
tel.  0801011902
e-mail: biuro@viva.org.pl





3 komentarze:

  1. Mam dwa duże psy i kota, więc póki co trzeciego już nie zmieszczę. Ale powiem znajomym, może ktoś się znajdzie. Jest śliczny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bezduszność wobec zwierząt zawsze była dla mnie trochę przerażająca. Jak można świadomie ignorować lub wręcz powodować cierpienie jakiejkolwiek istoty? Jeśli ktoś tak traktuje zwierzęta, to co go powstrzyma przed potraktowaniem tak człowieka? Ja nie mogę pomóc, ale to zawsze budujące, że jest ktoś, kto się przejmuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać smutek w tych oczach psiny ... :(
    a niewiele potrzeba by sprawic radość .

    OdpowiedzUsuń